Jego słowa odbijały się w mojej głowie. To musi być sen, z którego zaraz się obudzę.
-Żartujesz, tak?
-Kochanie, czy wyglądam, jakbym żartował?-spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, po czym znów odwrócił wzrok i skupił się na drodze.
Moje oczy zaszły łzami, nie wiedziałam jak mam się zachować, straciłam osobę, którą kochałam całym sercem i jadę w samochodzie z chłopakiem, który właśnie przyznał się, że zabił mojego ojca. Zaczęłam cicho płakać, uświadamiając sobie, że prędzej czy później Justin zabije i mnie.
-Przestaniesz ryczeć, kurwa.-wrzasnął.
Momentalnie wbiłam wzrok w drzewa za oknem, milcząc. Skręciliśmy w jedną z uliczek, po kilku minutach jazdy usłyszałam głośną muzykę, dokładnie się przyglądając, mogłam stwierdzić, że to miejsce nie dla mnie. Co kilka metrów poustawiane były drogie samochody, które zostały otoczone przez praktycznie nagie dziewczyny. Czując, jak auto zatrzymuje się pośród tłumu, spojrzałam na Justina, którego wzrok utkwiony był we mnie.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się bardzo za tatusia?-zapytał z wrednym uśmieszkiem.
-Nie no coś ty, zabiłeś mi tylko ojca.-odpysknęłam, przewracając oczami.
-Nie wywracaj na mnie oczami, szmato. Wysiądziesz z samochodu i grzecznie będziesz mnie słuchać, inaczej może zrobić się nieprzyjemnie.-warknął.
-Czego ode mnie chcesz?
-Zaraz się dowiesz.-odpowiedział, ucinając tym samym naszą rozmowę.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu, ledwo utrzymując się na nogach, które były jak z waty. Poczułam ucisk na mojej dłoni. Szybkim krokiem maszerowałam za Justinem, którego dłoń była teraz spleciona z moją. Podeszliśmy do grupy chłopaków, przy których kleiły się panienki lekkich obyczajów.
-Siema Bieber, pizdo! Kogo my tu mamy?
-To Demi, dzisiaj to ona się ze mną ściga.
Spojrzałam na niego oczami przepełnionymi strachem. On widząc moje zdenerwowanie, odciągnął mnie na bok.
-Jaki wyścig?! Na nic się nie zgodziłam!-Podniosłam głos.
-Nikt nie pytał Cię o zdanie, jeden wyścig potem puszcze Cię wolno.
Rozejrzałam się dookoła i ciężko westchnęłam. Wiedziałam, że nie mam nic do gadania, on zrobi i tak jak będzie chciał. Usłyszeliśmy głos, mężczyzny, oznajmiający, że osoby biorące udział w wyścigu, mają pojawić się na linii startu. Justin chwycił mnie za łokieć i poprowadził do czarnego ścigacza. Pomógł mi wsiąść, po czym sam usadowił swój seksowny tyłek przede mną. Nie wiedziałam co mam zrobić z dłońmi, kiedy usłyszałam jego cichy śmiech.
-Jedyny sposób, żebyś nie spadała to opleść mnie rękami, skarbie.
Z wielką niechęcią, oplotłam go ramionami i przybliżyłam usta do jego ucha.
-Jeśli zginę, będę nawiedzała cię we śnie.-cicho warknęłam, na co on przekręcił kluczyk w stacyjce, przez co motor zaryczał.
-Gotowa?
-Bardziej gotowa być już nie mogę.-pomyślałam, patrząc na dziewczynę ubraną, która ustawiła się na środku z dwoma czarnymi chustkami. Zamknęłam oczy i bardziej wtuliłam się w plecy chłopaka, modląc się w duchu, abym przeżyła.
~*~
A więc pierwszy rozdział już za mną, jestem nową autorką tego ff, mam nadzieję, że dam radę, do następnego x
@Demiismyq
-Żartujesz, tak?
-Kochanie, czy wyglądam, jakbym żartował?-spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, po czym znów odwrócił wzrok i skupił się na drodze.
Moje oczy zaszły łzami, nie wiedziałam jak mam się zachować, straciłam osobę, którą kochałam całym sercem i jadę w samochodzie z chłopakiem, który właśnie przyznał się, że zabił mojego ojca. Zaczęłam cicho płakać, uświadamiając sobie, że prędzej czy później Justin zabije i mnie.
-Przestaniesz ryczeć, kurwa.-wrzasnął.
Momentalnie wbiłam wzrok w drzewa za oknem, milcząc. Skręciliśmy w jedną z uliczek, po kilku minutach jazdy usłyszałam głośną muzykę, dokładnie się przyglądając, mogłam stwierdzić, że to miejsce nie dla mnie. Co kilka metrów poustawiane były drogie samochody, które zostały otoczone przez praktycznie nagie dziewczyny. Czując, jak auto zatrzymuje się pośród tłumu, spojrzałam na Justina, którego wzrok utkwiony był we mnie.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się bardzo za tatusia?-zapytał z wrednym uśmieszkiem.
-Nie no coś ty, zabiłeś mi tylko ojca.-odpysknęłam, przewracając oczami.
-Nie wywracaj na mnie oczami, szmato. Wysiądziesz z samochodu i grzecznie będziesz mnie słuchać, inaczej może zrobić się nieprzyjemnie.-warknął.
-Czego ode mnie chcesz?
-Zaraz się dowiesz.-odpowiedział, ucinając tym samym naszą rozmowę.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu, ledwo utrzymując się na nogach, które były jak z waty. Poczułam ucisk na mojej dłoni. Szybkim krokiem maszerowałam za Justinem, którego dłoń była teraz spleciona z moją. Podeszliśmy do grupy chłopaków, przy których kleiły się panienki lekkich obyczajów.
-Siema Bieber, pizdo! Kogo my tu mamy?
-To Demi, dzisiaj to ona się ze mną ściga.
Spojrzałam na niego oczami przepełnionymi strachem. On widząc moje zdenerwowanie, odciągnął mnie na bok.
-Jaki wyścig?! Na nic się nie zgodziłam!-Podniosłam głos.
-Nikt nie pytał Cię o zdanie, jeden wyścig potem puszcze Cię wolno.
Rozejrzałam się dookoła i ciężko westchnęłam. Wiedziałam, że nie mam nic do gadania, on zrobi i tak jak będzie chciał. Usłyszeliśmy głos, mężczyzny, oznajmiający, że osoby biorące udział w wyścigu, mają pojawić się na linii startu. Justin chwycił mnie za łokieć i poprowadził do czarnego ścigacza. Pomógł mi wsiąść, po czym sam usadowił swój seksowny tyłek przede mną. Nie wiedziałam co mam zrobić z dłońmi, kiedy usłyszałam jego cichy śmiech.
-Jedyny sposób, żebyś nie spadała to opleść mnie rękami, skarbie.
Z wielką niechęcią, oplotłam go ramionami i przybliżyłam usta do jego ucha.
-Jeśli zginę, będę nawiedzała cię we śnie.-cicho warknęłam, na co on przekręcił kluczyk w stacyjce, przez co motor zaryczał.
-Gotowa?
-Bardziej gotowa być już nie mogę.-pomyślałam, patrząc na dziewczynę ubraną, która ustawiła się na środku z dwoma czarnymi chustkami. Zamknęłam oczy i bardziej wtuliłam się w plecy chłopaka, modląc się w duchu, abym przeżyła.
~*~
A więc pierwszy rozdział już za mną, jestem nową autorką tego ff, mam nadzieję, że dam radę, do następnego x
@Demiismyq