Son

sobota, 19 grudnia 2015

014. Sama

Demi POV’s

Dlaczego ja?

Czy to nie może być ktoś inny?

Dlaczego to ja muszę przeżywać takie katorgi?

Inni wiodą spokojne życie, a właśnie Ty?

Dlaczego uciekłaś od Justina? Przecież u niego byłaś bezpieczna.

Co byś teraz robiła, gdybyś nie napotkała na swojej drodze Justina?

Porwanie?

Starałam się nie myśleć  o czekającym na mnie niebezpieczeństwie w tym lesie.  Właściwie to ja teraz jestem w niebezpieczeństwie. Stoi przede mną zwierzę. Dzikie zwierzę. Może ono zrobić mi krzywdę bojąc się o Siebie.  Zaczęłam się powoli cofać.
- Muszę stąd uciec. Jak najszybciej! – Powtarzałam sobie cały czas w myślach.
Starałam się zachować skupienie. Powoli wstałam i oddalałam się, gdzieniegdzie wpadałam na jakieś drzewo. Kiedy byłam już w miarę daleko od stworzenia zaczęłam jak najszybciej biec.  Nie byłam żadnym mistrzem w biegach, więc nie udało mi się za daleko uciec. Obejrzałam się za Siebie i jak na moje szczęście nie zauważyłam już go.
- Cholera. –Mruknęłam i chwyciłam się za głowę.
Gdzie ja jestem?

Justin POV’s


Szukałem jej cały czas. Moi ludzie mieli ich trop. Kiedy w końcu byliśmy na miejscu, nie było jej tam. Byłem kurewsko wściekły na Siebie? Pozwoliłem jej uciec,  a teraz jest gdzieś tam, sama. Może grozić jej niebezpieczeństwo i to jest moja wina. 

wtorek, 10 listopada 2015

013. Daj spokój!


Przeczytaj notatkę pod rozdziałem!

Siedziałam cicho na siedzeniu. Nie miałam już siły kłócić się z tym facetem. Odpuściłam. Westchnęłam cicho, gdy pojechaliśmy na stację benzynową zatankować auto. Kiedy zatrzymaliśmy się automatycznie podniosłam wzrok z nadzieją, że uda mi się uciec od tego psychicznego kolesia.
- Jeśli spróbujesz uciec, wołać o pomoc to uprzedzam Cię teraz, że nie będę taki miły i zrobię z Tobą gorsze rzeczy. – Powiedział cholernie poważnie. Dotknął dłonią mój policzek. – Jestem sto razy gorszy od tego całego Biebera. Wiesz, co mnie zastanawia, dlaczego uciekłaś od niego do kogoś gorszego? – Zaśmiał się.
Nie podnosiłam wzroku na niego. Nie chciałam go widzieć.  Bałam się i to cholernie, ale nic nie poradzę na to, że uciekłam. On ma rację, zrobiłam coś, czego będę żałowała, w sumie to już żałuję. Gdybym nie uciekła teraz prawdopodobnie leżałabym na wygodnym łóżku lub spała. Wiem, że to jest nudne i normalne, ale chciałabym, aby wyglądało tak moje życie.
-Zostajesz tutaj, bez żadnych numerów. –Warknął wychodząc.
Obserwowałam jak podłącza coś do auta i tankuje je. Po chwili odczepia przyrząd i idzie zapłacić. Nie zamknął auta. Może wydaje się to zbyt proste, ale musze spróbować. Nie wiem, czy jeszcze trafi się taka okazja. Powoli otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Zamknęłam je szybko i pobiegłam w stronę małego lasu. Musiałam pobiec głębiej, aby mnie nie znalazł. Przecież mógł już stać przed tym pieprzonym samochodem i mnie szukać.    Biegłam już ponad pół godziny, ale nie zamierzałam przestać. Muszę być pewna, że jestem już na tyle daleko, że mnie nie znajdzie. Czułam się, jakbym krążyła w kółko. Wszystko wyglądało tak samo, bez wyjątku.  To tylko sen, to tylko sen. Zaraz się obudzisz, Demi. Powtarzałam to sobie ciągle w myślach. Musiałam być dobrych myśli.

Justin POV’s

Jak ja kurwa mogłam pozwolić, aby ten chuj ją mi zabrał. Zniszczy mój cały plan. Jeśli zrobi jaj krzywdę, zabije tego skurwysyna gołymi rękoma. Nie obchodzi mnie, czy ona będzie to widzieć, czy też nie. Ona też zasłużyła na karę, uciekając ode mnie, ale teraz pewnie tego żałuje. Razem z chłopakami przeczesujemy cały stan. Nie mógł za daleko z nią uciec! Myśl Justin, myśl!  Jechałem autostradą rozglądając się za samochodem tego sukinsyna. Przepadł, jak kamień w wodę. Szukałem jej już ósmą godzinę i nadal nic. Mam tylko nadzieję, że nie zrobił jej krzywdy. Nie mógł.   Właściwie wiem, co teraz myślisz. Ja Justin Bieber użalam się nad sobą. Tak, ja właśnie to kurwa robię, bo przez to mogę stracić dobre imię wśród innych gangów i co najważniejsze reputację.

Demi POV’s

Siedziałam pod drzewem. Nie wiem, która jest już godzina, ale jest cholernie zimno i robi się ciemno. Otuliłam się swoimi dłońmi, abym mogła się troszkę ogrzać. Przełknęłam ślinę, gdy usłyszałam jakiś szelest. Automatycznie spojrzałam w tamto miejsce, nic. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i wstałam. W mojej głowie powstawały czarne scenariusze, jak on mnie znajduje i zabija. Daj spokój Demi! Starałam się panować nad całą sytuacją i powoli wstałam. Otrzepałam swój tyłek z ziemi i zaczęłam powoli oddalać się od miejsca, gdzie przed chwilką siedziałam.      Nie wiedziałam gdzie idę. Zgubiłam się w lesie, super! Teraz to na pewno umrę z głodu, lub z zimna. Otarłam dłonią łzy, które spływały po moich policzkach. Nie teraz Demi. To nie jest najlepszy moment na płacz.   Usiadłam pod drzewem. Zaczął padać deszcz, więc nałożyłam na głowę kaptur i otuliłam się swoimi dłońmi, aby było mi cieplej. Po chwili byłam już cała mokra i zmarznięta. Musiałam się przespać, chociaż troszkę. Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że usnę.  Po dłuższej chwili odpływałam.    W nocy obudziłam się kilka razy, kiedy jakieś zwierzę przebiegło koło mnie i jak przestało padać.
Rano obudził mnie szelest. Otworzyłam oczy i szybko usiadłam, to, co zauważyłam przeraziło mnie.


~*~

Czytasz = komentarz
A więc wracam do was po długiej przerwie!
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i nadal będziecie czytać mojego ff!
Nie będę się wam tłumaczyć, dlaczego nie było rozdziałów, bo to nie jest chyba istotne, prawda? Ważne jest to, że rozdziały będą się pojawiać częściej tz. Że nie będą one, co tydzień, tylko, co dwa lub trzy tygodnie.
Zapraszam was również na moje drugie opowiadanie na wattpadzie! Zlecenie
Zachęcam was do czytania, oraz do rozsyłania bloga!

Pozdrawiam 

niedziela, 20 września 2015

012. Nie będę taki miły!

Każde moje wypowiedziane słowo sprawiało, że miałam ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka. Ale nie mogłam tego zrobić, bo dałabym mu tą pieprzoną satysfakcję. Te chwile, kiedy powiedziałam mu, co o nim sądzę odeszły. Tak jak gdyby nigdy nic.   Powoli spojrzałam na jego twarz, na której była czysta złość. Jego pięści zacisnęły się i powędrowały do góry. Pewnie mnie zaraz uderzy i pokaże swojemu koledze, że on jest górą. Tak, bo jest.  Zamknęłam powoli oczy, przygotowując się do uderzenia. O dziwo ono nie nastąpiło. Kiedy otworzyłam oczy zauważyłam jak kolega Justina trzyma go, aby nie zrobił mi krzywdy. Szybko przełknęłam ślinę i wybiegłam z pokoju.  Schowałam się w łazience. Prędzej, czy później będę musiała za to zostać ukarana.   Usiadłam pod ścianą i skuliłam się. Próbowałam wymyślić jakąś drogę ucieczki od tego psychicznego potwora. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Demi otwórz, jestem kolegą Justina – na chwilkę przerwał – nie chcę zrobić Ci krzywdy, tylko otwórz te drzwi. Chcę Cię stąd zabrać do Twojego domu.

Chwilkę rozważałam tą opcję, czy wstać i otworzyć mu te cholerne drzwi i wrócić do domu.  A co jeśli to tylko gadanie i nie zabierze mnie do domu?  Niepewnie wstałam i podeszłam do drzwi. Wolnym ruchem otworzyłam je i zobaczyłam postać chłopaka uśmiechającego się przyjaźnie.

- Jak chcesz wyjść i przeżyć, to chodź ze mną. – Wystawił mi dłoń, którą chwyciłam.

Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego samochodu. Odpalił go i szybko wyjechaliśmy z posesji Justina. Lekko uśmiechnęłam się, gdy już nie widziałam tego okropnego domu, w którym wydarzyły się dla mnie sama najgorsze rzeczy.  Jechaliśmy spory kawałek w ciszy, którą zamierzałam przerwać.

-Dlaczego postanowiłeś mi pomóc?

Westchnął. – Bo będziesz mi potrzebna. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Kłamałeś! – Powiedziałam cicho.

Zaśmiał się się- Oj Demi, powinnaś wiedzieć, komu ufasz. Za niedługo będziesz mnie prosić, abym oddał Cię z powrotem Justinowi, ale to nie nastąpi.

Momentalnie zaczęłam szarpać za drzwi. Na marne. Nie mogłam siedzieć bezczynnie i czekać, aż mnie zabije, sprzeda.. cokolwiek. Odpięłam swój pas i otworzyłam okno.

-, Jeśli wyskoczysz nie będę taki miły tak ja teraz. – Powiedział zły.


Justin POV’s

Jak ten skurwiel mógł mi ją zabrać? Obiecuję, że znajdę go i zabiję. Miałem plany, co do niej i jakiś pieprzony chuj mi je zniszczył. Na szczęście jestem liderem największej grupy działającej na różne zlecenia. Mogę kazać komuś go zabić, lecz nie zrobię tego, bo sam się tym zajmę z uśmiechem na ustach. Sprawię mu największe piekło na ziemi.         Och szykuj się!



~*~

Bardzo przepraszam za taki krótki i beznadziejny rozdział, ale po prostu nie mam weny do tego fanfiction! Bardzo polubiłam tę historię, ale nie wiem, czy jestem w stanie pisać ją. Rozdział nie należy do najdłuższych, ale jest. Szukam osoby, z którą mogłabym je pisać. Możecie w tej sprawie pisać do mnie na twitterze!

środa, 5 sierpnia 2015

011. Nienawidzę Cię!

Przeczytaj notatkę pod rozdziałem!

To wszystko było jak z najgorszego koszmaru. Wszystkie momenty mojego dobrego życia przeminęły, a zastąpiły je te okrutne. Nie potrafiłam już myśleć dobrze o Sobie i swoim ciele po tym, co się stało zeszłego wieczoru. On wykorzystał mnie do swoich pożądań seksualnych. Nie obchodziło go to, że mnie to boli i, że ja też mam uczucia. Nic, zupełnie.      Powoli przekręciłam się na łóżku. Każdy centymetr mojego ciała bolał niemiłosiernie mocno. Nie da się opisać tego bólu słowami, przecież wy nie poczujecie togo, co ja teraz.    Wytarłam łzy spływające po moim policzku i powoli usiadłam. Nadal byłam naga, przez co się szybko zasłoniłam kołdrą. Po chwili znów upadłam na łóżko zanosząc się płaczem. W tej chwili miałam ochotę zrobić coś sobie jak i temu skurwielowi. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać, czy wyjść z tego pokoju, ale nie chcę, żeby to nastąpiło zbyt szybko. Nie czuję się jeszcze na siłach.        Podniosłam ręce nad swoją głową. Było widać siniaki, tak gdzie były linki na moich nadgarstkach. Znów poczułam ten przeszywający ból. Wróciły do mnie wspomnienia z poprzedniej nocy, kiedy to wszystko miało miejsce.  Słysząc zbliżające się kroki natychmiast schowałam ręce pod kołdrę i zamknęłam oczy. Chciałam udawać, że śpię.   Drzwi powoli się otworzyły. Czułam jak patrzy na mnie z tym swoim uśmieszkiem mówiącym „kolejny raz wygrałem”.
- Nie udawaj, że śpisz. – Warknął. – Nie lubię, gdy dziewczynki mnie okłamują, i to do tego takie ładne.
  Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam jego postać. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam przeżywać tego koszmaru od nowa. To wszystko było dla mnie za dużo. Najchętniej uciekłabym z stąd, ale nie mogę. Doskonale znam reguły, które sam wymyślił, i jeśli nie będę się do nich stosować, to dostanę karę. Nie mam zamiaru dostawać kary za coś, czego nie robiłam myśląc świadomie.      Wytarłam łzy dłonią z policzka i wytarłam ją o pościel.     Chłopak podszedł do ściany i skreślił liczbę 7, a obok niej napisał liczbę 6.
- Tyle zostało Ci dni życia, jeżeli będziesz mi posłuszna, to mogę wydłużyć Twoje życie. – Puścił mi oczko. – Załóż dziś jakąś seksowną bieliznę, bo mam zamiar Cię dziś mocno pieprzyć, skarbie.
Zaśmiał się z mojej reakcji.
- Żartuję, nie będę Cię pieprzył, ale moi kumple… - Udawał, że się zastanawia. – Też nie, ale masz nie uciekać, bo będzie gorzej, niż wczoraj.
 Po tych słowach zamknął drzwi i wyszedł. Słyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach i oddalające się kroki.
 Powoli wstałam. Nadal byłam przerażona jego słowami. Wypowiadał je z taką łatwością.  Okryłam się pościelą i podeszłam do szafy, gdzie miałam swoje ciuchy. Otarłam dłonią łzy i wyciągnęłam jakiś dres i czarną bieliznę. Poszłam do łazienki, gdzie napuściłam ciepłej wody do wanny. Zrzuciłam z Siebie pościel i weszłam do wody. Z każdą chwilą spędzoną w wodzie czułam się lepiej. Nalałam trochę jakiegoś żelu i zanurzyłam się w wodzie po szyję. Każda z moich łez, spadała do rozgrzanej wody. Zamknęłam swoje oczy mając nadzieję, że już nigdy się nie obudzę.

Justin POV’s

Byłem skupiony na ekranie telewizora, na którym leciał mecz. Obok mnie siedział mój kumpel. Jest on drugą osobą, której ufam w swoim gangu.   Trzymałem w dłoni puszkę z piwem. Przechyliłem puszkę do ust. Po chwili poczułem jak napój mija moje gardło i trafia do mojego układu pokarmowego. Czując ścisk w żołądku, który informował mnie, że jestem głodny, niechętnie wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie jakieś kanapki i zrobiłem kilka dla Demi. Przypomniałem Sobie, że nie jadła nic od wczoraj. Wziąłem tackę i zaniosłem jej na górę. Od kluczyłem drzwi i położyłem tackę na stoliczku nocny. Słysząc wodę w łazience, byłem pewnie, że bierze właśnie kąpiel. Przeniosłem swój wzrok na popisaną ścianę.
- Nie mam zamiaru Cię zabić. –Szepnąłem sam do Siebie. – Najpierw chcę się trochę zabawić z Tobą, a potem się pomyśli.
 Wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do salonu, gdzie czekał na mnie mój kumpel.
- Jeśli wymiana pójdzie dobrze, to wzbogacimy się o jakieś 99% - Powiedział uśmiechając się. – Ona jest warta miliony, każdy chce ją mieć, aby pomścić śmierć ojca.
- Wiem stary. Ale, najpierw się trochę zabawię z nią. – Powiedziałem uśmiechając się.
Chłopak zaśmiał się i spojrzał na mnie. Po chwili przeniósł wzrok z powrotem na telewizor. Oglądaliśmy właśnie mecz koszykówki.

Demi POV’s

Kiedy wyszłam z pod prysznica wytarłam się i założyłam wybrane przez mnie wcześniej rzeczy. Związałam włosy w kucyka i spojrzałam na Swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Spuchnięte i czerwone oczy. Byłam cała blada. Na mojej twarzy powstał grymas. Nie potrafiłem się uśmiechnąć po tym, co się wczoraj wydarzyło.  Po długim czasie wyszłam z łazienki i położyłam kołdrę na swoim miejscu. Mój wzrok przykuła ściana, na której była skreślona jedna cyfra, a obok niej była napisana kolejna.
- Czyli, on mówił poważnie. – Pomyślałam.
Usiadłam na łóżku. Natychmiastowo do moich oczu napłynęły łzy, a moje ciało zaczęło się trząść ze strachu. Usłyszałam kroki na korytarzu. Czyżby on znów miał zamiar się ze mnie śmiać? Podniosłam wzrok na otwierające się drzwi. Zauważyłam stojącą postać Justina i jakiegoś chłopaka obok niego.
- Tak właśnie ona wygląda. – Powiedział zadowolony Justin.
Zmarszczyłam brwi. Byłam jednocześnie, smutna, zła? Nie panowałam nad sobą. Poczułam nagły przypływa adrenaliny. Niekontrolowanie wstałam i spojrzałam mu w oczy. Zrobiłam coś, z czego jestem jednocześnie dumna. Przeciwstawiłam się potworowi.
- Nienawidzę Cię słyszysz?!- Krzyknęłam.

~*~

Czytasz = komentarz!
Otóż mam kilka spraw do wyjaśnienia.
1.      Przepraszam za taki okropny rozdział, ale od jakiegoś czasu nie miałam głowy, ani weny do napisania kolejnego rozdziału. Paręnaście razy podchodziłam do tego, aby w końcu go napisać i mieć to z głowy. Nie wyszedł mi on najlepiej, ale jest i to jest najważniejsze. Prawda?
2.      Znów zaczynam pisać sama tego bloga, ponieważ druga „autorka” zdecydowała się, że nie chcę już pisać ze mną bloga. Więc, ja sama piszę rozdziały.
3.      Nie wiem, czy warto pisać tego bloga. Mało osób czyta tego bloga i komentuję go!
4.      Jeżeli chcesz, abym prowadziła dalej tego bloga zostaw po sobie komentarz. Może być to nawet zwykłe słowo „czytam” czy nawet zwykła kropka. Chciałabym wiedzieć, ile osób naprawdę czyta te ff.
5.      Oceńcie tlairer, który jest w zakładce „Tlailer"
6.      Rozsyłajcie link do tego bloga! Byłabym bardzo wdzięczna J
7.      Dziękuję za przeczytanie.

@arianatorka 

wtorek, 14 lipca 2015

010. Tyle zostało Ci dni życia!

Treści +18
Stałem oparty o futrynę od drzwi. Patrzałem na każdego z tych idiotów. Miałem ochotę pozabijać ich tu i teraz. Ale, przecież nie pozbędę się ludzi z gangu, no nie?
-, Co wy do kurwy nędzy odpierdalacie?! –Krzyknąłem – Ona ma kurwa rodzinę, a wy mi o tym nic kurwa nie powiedzieliście! Teraz pozabijałbym was każdego po kolei, ale nie zrobię tego. A wiecie, czemu? Bo jesteście mi cholernie potrzebni, i macie znaleźć mi wszystkie informację dotyczące Demetrii Lovato! Zrozumiano?!
-Tak –powiedzieli chłopacy i unieśli dłonie w niewinnym geście.
-, Na co wy kurwa czekacie? – Warknąłem - Do roboty.
 Wywróciłem oczami na ich zachowanie i wyszedłem na zewnątrz, gdzie wyjąłem papierosa, którego dałem między usta i zapaliłem go. Z każdym zaciągnięciem odprężałem się jeszcze bardziej.  Kiedy spaliłem całego papierosa, zgasiłem go i wróciłem do pomieszczenia. Widząc swoją poranioną dłoń, poszedłem po apteczkę i opatrzyłem ją. Bandaże nie były konieczne, więc popryskałem dłoń wodą utlenioną i wytarłem ją.              Po godzinie miałem już wszystkie wiadomości, dotyczące mojej zabawki. Chwyciłem teczkę i bez pożegnania wyszedłem z pomieszczenia. Skierowałem się do swojego samochodu i dokuczając go wsiadłem, a następnie pojechałem do domu, gdzie czekała na mnie ta suka.
       Zszedłem na dół niosąc jej coś do jedzenia. Może i jestem potworem, ale nie mam zamiaru jej głodzić. Przekręciłem kluczyk w drzwiach i otworzyłem je. Nie widząc Demi w pokoju, zacisnąłem pięści i szczękę. Moje spojrzenie przykuło otwarte okno. Kurwa. Szybko wybiegłem z piwnicy. Patrzałem w każdym pomieszczeniu w domu, ale jej kurwa nigdzie nie było.  Wkurwiony wyszedłem z domu i zacząłem biec w stronę otwartej furtki. Zapomniała zamknąć furtkę? Będzie łatwiej, niż myślałem.

Demi POV’s

  Korzystając z chwili, kiedy Justina nie ma w domu. Szybko otworzyłam okienko, które zauważyłam na początku. Nie było łatwo, ponieważ jest ono stare i małe, ale dałam radę przecisnąć się przez nie i uciec. Teraz byłam …. Dokładnie, to sama tego nie wiem. Na około mnie jest las, a raczej ja w nim. Zatrzymałam się, aby złapać trochę powietrza i unormować swój szybki oddech. Mówiłam kiedyś, że moje życie jest nudne. Teraz, cofam to. Szłam wolno. Dokładnie przyglądałam się drzewom jak i rośliną myśląc, że kręcę się w kółko i tu już byłam. Po dłuższej chwili byłam na jakieś dróżce. Nikt nie jechał. Cicho westchnęłam i zaczęłam iść w prawą stronę. Nie znałam tej drogi i skąd mogłam mieć pewność, że ona nie prowadzi do domu Justina, który teraz na mnie czeka?    Co chwilkę się oglądając za Siebie myśląc, że Justin mnie znalazł i teraz biegnie po mnie. Nie myliłam się. Za którymś razem, naprawdę zauważyłam go biegnącego po mnie, na co automatycznie zaczęłam biec szybciej. Nie wiem jak on mógł mnie znaleźć, przecież, nie zostawiłam nic niepokojącego.           Po chwili leżałam na ziemi, a on nade mną. Niepewnie spojrzałam na niego. Jego dotychczasowe brązowe oczy były niemal czarne od złości.
- Co Ty kurwa sobie myślisz? Że możesz uciekać? –Niemalże krzyknął.
 Wstał i po chwili szarpiąc mnie za ramię, abym też wstała. Przez drogę do domu Justin nie odezwał się do mnie ani słowem. Tylko wzmacniał uścisk na moim nadgarstku. W domu zaprowadził mnie do pokoju, w którym spędziłam tu pierwszą noc. Rzócił mnie na łóżku i chwytając długopis, napisał na ścianie liczbę „siedem”.
- Widzisz to? –Warknął – Tyle zostało Ci dni życia!
Do moich oczu napłynęły zły. Momentalnie zaczęłam kręcić przeciwnie głową. To jest jakiś pieprzony żart, to nie jest prawda. Chłopak na moją odpowiedź zaśmiał się i podszedł bliżej.
- Oj skarbie, bez kary się nie obejdzie –uśmiechnął się złośliwie i dłońmi zaczął rozpinać rozporek – Teraz ładnie otworzysz usta i będziesz mnie mocno ssała.
Zaczęłam się wycofywać na łóżku. Kiedy dotknęłam ściany on klękał przede mną trzymając jego członka w dłoni. Starałam się na niego nie patrzeć. Zacisnęłam oczy, chcąc zapomnieć o tym wszystkim, aby się to skończyło.
- Otwórz usta –warknął i chwycił dłońmi moje włosy i pociągnął za nie.
 Pisk wydobył się z moich ust i w tym momencie wykorzystał to, że otworzyłam usta i włożył mi go do ust. Momentalnie zaczęłam się dławić i wypychać go, ale to dawało mu przyjemność.
- Jeśli mnie ugryziesz, czy coś to nie będzie z Tobą dobrze –warknął i położył dłonie na mojej głowie – masz ssać mocniej.
Zaczął poruszać moją głową w odpowiadającym mu rytmie. Czasami wpychał go głębiej, oraz ciągnął za włosy. Kiedy doszedł, kazał zlizać z niego spermę i ją połknąć.
- Jeśli myślisz, że z Tobą skończyłem mylisz się –powiedział z uśmieszkiem.
Wstał i zapiął rozporek. Podszedł do okna i zasłonił je. Otarłam dłonią łzy i skuliłam się, chcąc zapomnieć o tym, co się przed chwilką wydarzyło. Justin podszedł do mnie i kazał mi się położyć. Zrobiłam, co kazałam, przecież nie mam wyjścia. Sprzeciwiłam mu się, kiedy nie dałam się rozebrać. W tedy uderzył mnie kilku krotnie i zrobił to. Przywiązał mi ręce i nogi do ram łóżka. Nie zaklejał mi ust taśmą sądząc, że będzie mu się podobaj jak będę krzyczeć i prosić o pomoc. Zostawił zapalone światło, abym mogła wszystko widzieć.     Po chwili poczułam okropny ból, przez co krzyknęłam. Usłyszałam cichy śmiech z jego strony. Wzrok zaczął mi się zamazywać przez łzy.
~*~
I jak rozdział? Dużo się dzieje, w końcu!
Chciałabym podziękować za tyle kom pod ostatnim rozdziale. A i zobaczcie trailer, którego sama robiłam i oceńcie go. Tylko szczerze. Do następnego!
@arianatorka

środa, 8 lipca 2015

009.Nikt nie pytał o twoje zdanie.

*Demi  POV’s*

Czy ja się przesłyszałam?Jaka kara?!On zwariował,przysięgam.Spojrzałam błagalnie na Briana,który wzruszył ramionami,wstał i skierował się do drzwi.
-Na razie szefie – rzucił,po czym wyszedł z domu.
Wraz z trzaskiem drzwi,poczułam jak Justin łapie mnie za rękę i sprowadza schodami w dół,do jakiegoś pokoju.Rozglądając się zmarłam w bezruchu.Pomieszczenie wyglądało gorzej niż źle.Ze ścian odpadała farba,w lewym rogu leżał zniszczony materac,nad którym było okno.Po prawej stronie stał stolik,o ile można tak nazwać kawałek drewna z trzema podpórkami.W całym pokoju unosił się nieprzyjemny zapach,od którego zakręciło mi się w głowie.Spojrzałam na Justina,który z bezczelnym uśmieszkiem patrzył na mnie.
-Mam nadzieje,że podoba Ci się twój nowy pokój skarbie.
-Nie ma opcji,że tu zostanę –pokręciłam głową i złapałam za klamkę.
-Nikt nie pytał o twoje zdanie.Myślę,że to miejsce pozwoli Ci przemyśleć parę spraw – szepcząc,pogłaskał mój policzek.
Stałam nieruchomo wpatrując się w jeden punkt.Dźwiękiem,który sprowadził mnie z powrotem na ziemię był brzdęk przekręcanego klucza.Czyli jednak mnie tu zostawił.Popierdolony kutas.Z ciężkim westchnieniem usiadłam na materacu,a raczej na tym co z niego zostało.Z pewnością nie jestem pierwszą,którą tu trzymał.Na tę myśl oczy zaszły mi łzami,a żołądek nieprzyjemnie się zacisnął.Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy próbując odgonić łzy.

*Justin POV’s*
Patrząc na jej przerażoną minę miałem ochotę wybuchnąć śmiechem,co zrobiłem zaraz po wyjściu z piwnicy.Skierowałem się do kuchni,gdzie zrobiłem sobie jedzenie i razem z nim rozsiadłem się przed telewizorem włączając kanał gdzie akurat leciały wiadomości.Gdy pierwsze słowa,o mało nie zadławiłem się kanapką.

Jak na razie policja nie podała niczego konkretnego w sprawie poszukiwań siedemnastoletniej Demi,nastolatka ostatni raz kontaktowała się z ciotką 7 dni temu,od tamtego czasu nie daje znaku życia.Funkcjonariusze obiecują,że robią co w ich mocy,aby Lovato została odnaleziona.

Nagle na ekranie pojawiła się zapłakana kobieta,która wyglądała na ledwo po 40 i smutnym głosem zaczęła mówić.

Błagam jeśli gdziekolwiek zauważysz bądź zauważyłeś Demi skontaktuj się ze mną na podany niżej numer.Osoba, która wskaże nam prawidłowy adres gdzie akurat przebywa Demetria zostanie nagrodzona.
Teraz pojawiło się zdjęcie Demi,na której twarzy widniał wielki uśmiech,a obok niej stała mniejsza od niej blondynka.Coś mi tu nie pasowało.Z informacji,które dostałem nie było mowy o żadnej dalszej rodzinie dziewczyny.Pieprzone gnoje,nawet swojej pracy nie potrafią wykonać prawidłowo.Schowałem twarz w dłoniach.I tak jej nie znajdą,to niemożliwe.Wstałem z kanapy i  zacząłem chodzić w kółko po pokoju.
-Kurwa! – krzyknąłem,uderzając pięścią w ścianę.


Nie przejmując się bólem, wyszedłem z domu i skierowałem się do samochodu.Wyjechałem z garażu obmyślając co zrobię tym debilom jak już tam dojadę.

~*~
Strasznie przepraszam,że tak długo nie było rozdziału,straciłam całą wenę,jednak o godzinie 5 rano mnie natchnęło i skończyłam rozdział.Mam nadzieję,że się podoba i do następnego!
@Demiismyq

wtorek, 16 czerwca 2015

008. Czeka Cię kara

Czytaj notatkę pod rozdziałem!
Nie mogłam pozbyć się tych słów z moich myśli. „Nie potrafisz przewidzieć, co z Tobą się stanie. Możesz zostać wspaniałym aktorem, idealnym piosenkarzem, albo nieobliczalnym przestępcą.” Co one oznaczają?           Kręciłam się na skórzanej sofie, byłam przykryta kocykiem, który przyniósł mi Brian. Wydał się być w porządku, ale przyjaźnił się z Justinem, co oznacza, że on też ma coś za uszami. Tak jak wszyscy. Nie mam na myśli, że nie był przystojny, bo był nie tak jak Justin.    Z moich zamyślen wyrwał mnie jego głos.
- Wszystko w porządku?
- Tak, chyba – szepnęłam i przeniosłam wzrok na TV.
- Za chwilkę będzie Justin, więc jeśli chcesz przeżyć, nie mów mu o naszej rozmowie. Będzie zły, że dowiedziałaś się o tym, ode mnie a nie od niego. – Powiedział i spojrzał na mnie – rozumiemy się?!
- tak –pokiwałam głową na tak, że się zgadzam

Justin POV’s

 Wszedłem do środka. Uniosłem brwi widząc Demi i Briana siedzącego na sofie. Co oni kombinują?  Szybkim krokiem podszedłem do nich i usiadłem między nimi. Nadal miałem na sobie moje ulubione okulary przeciw słoneczne.
- O czy wy kurwa rozmawiacie? – Warknąłem
- Niczym szefie
- Przecież kurwa widzę, że rozmawialiście. Więc, do chuja powiedzcie mi, o czym, bo –zdjąłem okulary- Sam wyduszę to z niej – spojrzałem na jej przerażoną minę – Zdaje mi się, że nasza królewna lubi krzyczeć.
    Widząc jej przerażoną minę, na mojej twarzy zagościł łobuzerski – zwycięski – uśmieszek. Tak, czerpię z tego zabawię. Uniosłem jedną brew, czekając na ich odpowiedz.
- My rozmawialiśmy o ……. Calach tej plazmy – powiedziała po chwili  Demi

-co? – Zaśmiałem się rozbawiony – oj skarbie, znasz zasady, nie wolno kłamać. Czeka Cię kara 
~*~
Wybaczcie za taki krótki rozdział, ale od kilku dni zmuszałam się, żeby go napisać i mieć go z głowy. Cóż, nie jest najdłuższy, ani najlepszy. Ale jest!  Zapraszam również na mój drugi blog o Justinie You can not predict what will happen to you  
Przejdźmy do rzeczy.  Jest coraz mniej komentarzy, DLACZEGO? Przestaję podobać się wam te fanfiction? Statystyki tego nie pokazują. Specjalnie dla was pisze(my) rozdziały na tego bloga, a wam nie chce się napisać jednego głupiego komentarza? Serio?!
Pamiętajcie nie ma komentarzy = nie ma rozdziału!
   komentarz = nowy rozdział!

@arianatorka 

Obserwatorzy

CREATED BY
XASHEWX