Treści
+18
Stałem
oparty o futrynę od drzwi. Patrzałem na każdego z tych idiotów. Miałem ochotę
pozabijać ich tu i teraz. Ale, przecież nie pozbędę się ludzi z gangu, no nie?
-, Co wy do
kurwy nędzy odpierdalacie?! –Krzyknąłem – Ona ma kurwa rodzinę, a wy mi o tym
nic kurwa nie powiedzieliście! Teraz pozabijałbym was każdego po kolei, ale nie
zrobię tego. A wiecie, czemu? Bo jesteście mi cholernie potrzebni, i macie
znaleźć mi wszystkie informację dotyczące Demetrii Lovato! Zrozumiano?!
-Tak –powiedzieli
chłopacy i unieśli dłonie w niewinnym geście.
-, Na co wy
kurwa czekacie? – Warknąłem - Do roboty.
Wywróciłem oczami na ich zachowanie i
wyszedłem na zewnątrz, gdzie wyjąłem papierosa, którego dałem między usta i
zapaliłem go. Z każdym zaciągnięciem odprężałem się jeszcze bardziej. Kiedy spaliłem całego papierosa, zgasiłem go
i wróciłem do pomieszczenia. Widząc swoją poranioną dłoń, poszedłem po apteczkę
i opatrzyłem ją. Bandaże nie były konieczne, więc popryskałem dłoń wodą
utlenioną i wytarłem ją. Po godzinie miałem już wszystkie
wiadomości, dotyczące mojej zabawki. Chwyciłem teczkę i bez pożegnania
wyszedłem z pomieszczenia. Skierowałem się do swojego samochodu i dokuczając go
wsiadłem, a następnie pojechałem do domu, gdzie czekała na mnie ta suka.
Zszedłem na dół niosąc jej coś do
jedzenia. Może i jestem potworem, ale nie mam zamiaru jej głodzić. Przekręciłem
kluczyk w drzwiach i otworzyłem je. Nie widząc Demi w pokoju, zacisnąłem pięści
i szczękę. Moje spojrzenie przykuło otwarte okno. Kurwa. Szybko wybiegłem z
piwnicy. Patrzałem w każdym pomieszczeniu w domu, ale jej kurwa nigdzie nie
było. Wkurwiony wyszedłem z domu i
zacząłem biec w stronę otwartej furtki. Zapomniała zamknąć furtkę? Będzie
łatwiej, niż myślałem.
Demi POV’s
Korzystając z chwili, kiedy Justina nie ma w
domu. Szybko otworzyłam okienko, które zauważyłam na początku. Nie było łatwo,
ponieważ jest ono stare i małe, ale dałam radę przecisnąć się przez nie i
uciec. Teraz byłam …. Dokładnie, to sama tego nie wiem. Na około mnie jest las,
a raczej ja w nim. Zatrzymałam się, aby złapać trochę powietrza i unormować
swój szybki oddech. Mówiłam kiedyś, że moje życie jest nudne. Teraz, cofam to.
Szłam wolno. Dokładnie przyglądałam się drzewom jak i rośliną myśląc, że kręcę
się w kółko i tu już byłam. Po dłuższej chwili byłam na jakieś dróżce. Nikt nie
jechał. Cicho westchnęłam i zaczęłam iść w prawą stronę. Nie znałam tej drogi i
skąd mogłam mieć pewność, że ona nie prowadzi do domu Justina, który teraz na
mnie czeka? Co chwilkę się oglądając
za Siebie myśląc, że Justin mnie znalazł i teraz biegnie po mnie. Nie myliłam
się. Za którymś razem, naprawdę zauważyłam go biegnącego po mnie, na co
automatycznie zaczęłam biec szybciej. Nie wiem jak on mógł mnie znaleźć,
przecież, nie zostawiłam nic niepokojącego. Po chwili leżałam na ziemi, a on nade
mną. Niepewnie spojrzałam na niego. Jego dotychczasowe brązowe oczy były niemal
czarne od złości.
- Co Ty
kurwa sobie myślisz? Że możesz uciekać? –Niemalże krzyknął.
Wstał i po chwili szarpiąc mnie za ramię, abym
też wstała. Przez drogę do domu Justin nie odezwał się do mnie ani słowem.
Tylko wzmacniał uścisk na moim nadgarstku. W domu zaprowadził mnie do pokoju, w
którym spędziłam tu pierwszą noc. Rzócił mnie na łóżku i chwytając długopis,
napisał na ścianie liczbę „siedem”.
- Widzisz
to? –Warknął – Tyle zostało Ci dni życia!
Do moich
oczu napłynęły zły. Momentalnie zaczęłam kręcić przeciwnie głową. To jest jakiś
pieprzony żart, to nie jest prawda. Chłopak na moją odpowiedź zaśmiał się i
podszedł bliżej.
- Oj
skarbie, bez kary się nie obejdzie –uśmiechnął się złośliwie i dłońmi zaczął
rozpinać rozporek – Teraz ładnie otworzysz usta i będziesz mnie mocno ssała.
Zaczęłam się
wycofywać na łóżku. Kiedy dotknęłam ściany on klękał przede mną trzymając jego
członka w dłoni. Starałam się na niego nie patrzeć. Zacisnęłam oczy, chcąc
zapomnieć o tym wszystkim, aby się to skończyło.
- Otwórz
usta –warknął i chwycił dłońmi moje włosy i pociągnął za nie.
Pisk wydobył się z moich ust i w tym momencie
wykorzystał to, że otworzyłam usta i włożył mi go do ust. Momentalnie zaczęłam się
dławić i wypychać go, ale to dawało mu przyjemność.
- Jeśli mnie
ugryziesz, czy coś to nie będzie z Tobą dobrze –warknął i położył dłonie na
mojej głowie – masz ssać mocniej.
Zaczął
poruszać moją głową w odpowiadającym mu rytmie. Czasami wpychał go głębiej,
oraz ciągnął za włosy. Kiedy doszedł, kazał zlizać z niego spermę i ją połknąć.
- Jeśli
myślisz, że z Tobą skończyłem mylisz się –powiedział z uśmieszkiem.
Wstał i
zapiął rozporek. Podszedł do okna i zasłonił je. Otarłam dłonią łzy i skuliłam
się, chcąc zapomnieć o tym, co się przed chwilką wydarzyło. Justin podszedł do
mnie i kazał mi się położyć. Zrobiłam, co kazałam, przecież nie mam wyjścia.
Sprzeciwiłam mu się, kiedy nie dałam się rozebrać. W tedy uderzył mnie kilku
krotnie i zrobił to. Przywiązał mi ręce i nogi do ram łóżka. Nie zaklejał mi
ust taśmą sądząc, że będzie mu się podobaj jak będę krzyczeć i prosić o pomoc. Zostawił
zapalone światło, abym mogła wszystko widzieć. Po chwili poczułam okropny ból, przez co krzyknęłam.
Usłyszałam cichy śmiech z jego strony. Wzrok zaczął mi się zamazywać przez łzy.
~*~
I jak
rozdział? Dużo się dzieje, w końcu!
Chciałabym
podziękować za tyle kom pod ostatnim rozdziale. A i zobaczcie trailer, którego
sama robiłam i oceńcie go. Tylko szczerze. Do następnego!
@arianatorka