Obudził mnie
telefon od mojego przyjaciele, który chciał mnie poinformować, że mamy kasę za
dragi od Ros. Pewnie teraz zastanawiasz się, co to jest Ros, a raczej, kim. Jest to drugi największy gang zaraz po moim. Nie dorównują mi nawet do
pięt. Mam najlepszych zabójców, szpiegów kogokolwiek od nich. Ostatnio zaczęli
dorównywać nam w sprzedaży drag. A ja zmieniłem to, karząc moim ludziom pozbyć
się ich. A oni to zrobili. Nie do końca się pozbyć, po prostu spalić magazyn z
prochami i zabrać im sporą część gotówki. Tak,
daje mi to frajdę. Przetarłem dłońmi jeszcze
zaspaną twarz i powoli wstałem. Skierowałem się do łazienki po drodze biorąc
czyste bokserki i spodnie od dresu. Nie musiałem zamykać się w łazience, skoro
to mój dom. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny. Odkręciłem kurek i strumień
ciepłej wody rozluźnił moje ciało. Każdy mięsień mojego ciała doznawał
przyjemności. Nalałem sobie na rękę trochę żelu pod prysznic i zacząłem się
myć. Po chwili spłukałem z Siebie pianę i wyszedłem z kabiny, a następnie
wytarłem się i założyłem na Siebie wybrane przez mnie rzeczy. Zanim wyszedłem z
łazienki powiesiłem mokry ręcznik, aby wysechł i poszedłem do kuchni, gdzie
zacząłem robić śniadanie dla mnie i śpiącej królewny, która zaczyna mnie
niemiłosiernie wkurwiać swoim ciągłym pyskowaniem. W
czasie, gdy smażyłem naleśniki zadzwonił Brian, mój kumpel. Mam do niego
zaufanie w tym, co robi, gdyby mnie oszukał, zginąłby tak jak każdy, kto mnie
oszuka lub zrobi coś bez mojej wiedzy, lub pozwolenia.
-
Brian? - Powiedziałem do słuchawki
- Szefie,
dziś przyjadę do nas szefowie z gangu Ros, chcą coś załatwić –powiedział rozbawiony
– powiedzieli, że masz być sam
Moi ludzie
zwracają się do mnie na szefie,
ponieważ mam do nich więcej szacunku.
Westchnąłem
rozbawiony, tym, co usłyszałem – Dziś?
- Tak –powtórzył
- Potrzebuję
kogoś, kto zostanie z moją małą zabawką –powiedziałem z uśmiechem na ustach-
Tobie ufam, zostaniesz z nią. Bądź o osiemnastej.
Po tych słowach się rozłączyłem i odłożyłem
swój telefon na blat, i wróciłem do swojej wcześniejszej czynności. W między
czasie przejrzałem teczkę o Demi. Dowiedziałem się sporo na jej temat, i nie
ukrywam tego, że mi się to przyda, choćby nawet teraz. Dałem dwa naleśniki na talerz i zaniosłem
jej na górę, do jej nowego pokoju. Kiedy otworzyłem drzwi, dziewczyna udawała,
że śpi? Od razu to zauważyłem, ponieważ jej oddech był nierówny.
- nie
udawaj, że śpisz. – Powiedziałem i położyłem talerz na jej stoliczku nocnym –
masz pół godziny, aby zjeść i się ubrać i widzę Cię na dole, nie spieprz mi
humoru.
Ostatni raz na nią spojrzałem i wyszedłem z
pokoju. Uśmiechnąłem się widząc jej zszokowaną minę, spowodowaną moimi słowami
wypowiedzianymi do niej. Czy jestem, aż
tak straszny? Zszedłem na dół i
skierowałem się do salonu, gdzie leżały różne plany i inne ważne papiery, które
moi ludzie wyszukiwali przez długi czas.
Zacząłem je przeglądać. Jedne z nich mnie najbardziej zaciekawiły,
mówiły o kupnie broni.
Oczywiście papiery nie są mojego gangu, tylko tych
pokrak Ros. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły widząc kwotę oraz adres
magazynu.
„Adres:
Brooklyn magazyn 45\a
Wydana kwota: 190 mln. „
Szybko poinformowałem swoich ludzi o tym, co
znalazłem. Dziś mieliśmy odbić większość z tego towaru. Musimy! Po kilkunastu godzinach
przyszedł Brian. Jak zwykle nie spóźnił się. On dobrze wie, że lepiej mnie nie
denerwować i trzymać język za zębami. Chłopak powiedział mi, że wszystko jest
gotowe i pójdzie wszystko po mojej myśli. Musi.
- Pamiętaj,
aby nie otwierać drzwi i nie spuszczać z niej oka – powiedziałem poważnie- na
razie jej nie dotykaj, ja pierwszy to zrobię. Wrócę późno
- Jasne,
szefie. –Pokiwał głową, że się zgadza – abyś wszystkich zabił
- Się wie –
powiedziałem i wyszedłem.
Wiedziałem,
że zostawiłem ją w dobrych rękach, przynajmniej tak sądzę. Podszedłem do swojego auta i wsiadłem do
niego a następnie odjechałem z piskiem opon.
DEMI POV’S
Zeszłam na dół z brudnym talerzem. Nie mogłam
znaleźć wzrokiem Justina, co oznacza, że zostawił mnie samą i jest to okazja
dla mnie, abym uciekła od niego. Myliłam się. Ktoś siedział w salonie i oglądał
TV. Bezszelestnie poszłam do kuchni i dałam naczynie do zmywarki. Zaczęłam
cicho zbliżać się w stronę drzwi, ale ktoś nie pozwolił mi do tego. Poczułam
czyjeś dłonie, które podniosły mnie i przewiesiły przez ramię, i zaniosły do
salonu i zrzuciły na kanapę. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam, co się
dzieje, ani kto to jest. Szybko usiadłam i przejechałam wzrokiem po sylwetce
chłopaka. Był dość przystojny. Miał ciemne włosy i błękitne oczy, zauważyłam
kilka tatuaży na ręce i na szyi. Wyglądał, na co najmniej osiemnaście,
dziewiętnaście. Odruchowo odsunęłam się
od niego i skuliłam.
- Nie bój
się, nie zrobię Ci krzywdy –powiedział spokojnie
- Skąd mam
mieć taką pewność?
- Stąd, że
Ci jeszcze nic nie zrobiłem? Że żyjesz? –Powiedział zirytowany
- W takim razie,
kim Ty jesteś i co tu robisz? –Powiedziałam dość pewna Siebie
- Justin
kazał mi Cię pilnować – usiadł obok mnie – Miał rację, że jesteś pyskatą
dziewczynką
- Nie
nazywaj mnie tak –warknęłam i odsunęłam się od niego.
Chłopak
westchnął i wrócił do oglądania TV, ja w tym czasie zaczęłam szukać jakiegoś
sposobu, czegokolwiek, abym mogła stąd uciec, raz na zawszę.
- skąd znasz
Justina?
- Przygarnął
mnie jak byłem na ulicy – powiedział bez emocji.
- z ulicy? –
Uniosłam brew zaciekawiona
- Tak,
ojciec pił a matka wyjechała zostawiając mnie samego. Więc, opuściłem go i
byłem z kilkanaście dni na ulicy i spotkałem Justina i tak się zaczęło –spojrzał
na mnie-, jeśli chcesz przeżyć, nie denerwuj go
Cicho westchnęłam
– to wiem, żeby go nie denerwować
Rozmawiałam
z chłopakiem dość długi czas i pomyśleć Sobie, że to znajomy Justina. Wiem,
wiem. Że nie wolno oceniać książki po okładce. Parę razy sama się na tym
przekonałam. Ponoć człowiek uczy się na własnych błędach, a ja próbuję ich nie
powtórzyć.
- Masz wybór
– powiedział po chwili
-, Jaki
wybór?
Spojrzał na
mnie – Zawszę możesz się mu sprzeciwiać, przez co będziesz otrzymywała kary,
albo pokochać go
Pokręciłam
przeciwnie głową z niedowierzaniem, tego, co usłyszałam –Ty Sobie ze mnie
żartujesz?
- A
wyglądam, jakbym żartował?
- Nie – szepnęłam
_ Nie
potrafisz przewidzieć, co z Tobą się stanie. Możesz zostać wspaniałym aktorem, idealnym
piosenkarzem, albo nieobliczalnym przestępcą. – Powiedział.
Co on ma na myśli?
~*~
I co sądzicie o tym rozdziale?
W końcu coś się dzieję!
Dziękuję za tyle wyświetleń! To naprawdę niesamowite, widzieć ile z was codziennie tu wchodzi i patrzy, czy jest rozdział.
Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie je na moim asku K L I K
Rozgłaszajcie tego bloga, znajomym, przyjaciółce, na twitterze. Gdzie kolwiek!
Pamiętajcie o komentowaniu = motywacja, do kolejnego rozdziału!
Do następnego!
@arianatorka